Recenzja filmu

Interstellar (2014)
Christopher Nolan
Matthew McConaughey
Anne Hathaway

Hochsztaplerka roku

Christopher Nolankolejny raz i zapewne nie ostatni kręci wysokobudżetowy film komercyjny, którego zadaniem jest nic innego, jak kilkukrotne przewyższenie olbrzymiego budżetu początkowego. Wirtuoz
Christopher Nolankolejny raz i zapewne nie ostatni kręci wysokobudżetowy film komercyjny, którego zadaniem jest nic innego, jak kilkukrotne przewyższenie olbrzymiego budżetu początkowego. Wirtuoz kina już wcześniej podejmował nieudolne próby stworzenia dobrych filmów (patrz "Batmany" czy też karygodna "Incepcja"), ale niestety nigdy mu to jeszcze nie wyszło. Czy zatem "Interstellar"może się czymkolwiek popisać oprócz dużych, nepotycznych wręcz liczb - wskaźniku dochodów?

Najnowsze dzieło twórcy "Bezsenności" opowiada historię byłego pilota NASA, zajmującego się obecnie życiem na farmie, Coopera (Matthew McConaughey). Cooper ma rodzinę i ciężko pracuje w tych trudnych czasach. W czasach, w których na Ziemi zmienił się całkowicie klimat i wszystkiego brakuje, głównie jedzenia. Profesor Brand (Michael Caine) proponuje mu wyruszenie w kosmos, w celu poszukiwania nowej planety do osiedlenia dla ludzkości.



Patrząc na całokształt twórczościNolana, powstanie "Interstellar" nie powinno dziwić. Zaczął on bardzo ambitnie jak na swoje możliwości, od próby stworzenia innowacyjnego thrillera "Memento" (chociaż nie do końca mu to wyszło), potem był całkiem solidny, aczkolwiek dosyć blady kryminał "Bezsenność". Następnie zaczęła się kolejna równia pochyła, już i tak z dosyć niskiego pułapu, do samych głębin. "Interstellar" i "Mroczny Rycerz powstaje" to swoiste apogeum butyNolana, który przekonany o wielkiej sile przyciągania swoich obrazów zaczyna popadać w coraz większą pychę i samouwielbienie, traktując wszystkich widzów jak amatorów. Cyferki, które wzrastają po premierze, nie są miarodajnym wyznacznikiem poziomu artyzmu, bowiem na wielkie "widowiska" zawsze przychodzi dużo młodzieży, aChristopher Nolanzdaje się opierać cały swój geniusz jedynie na tym, ile jego wypusty przynoszą mu, kolokwialnie mówiąc, zielonych.

"Interstellar" to kompletnie nieudana próba splecenia wielu pomysłów, które już były, w jedną całość, ażeby całokształt miał bardziej uniwersalne oblicze i tym samym zachwycił jeszcze większą grupę odbiorców. WcześniejNolancelował jedynie w młodą i gniewną młodzież, którą zniewalał i rozpalał do czerwoności gumowy kostium Człowieka-Nietoperza czy też całodobowe strzelaniny podczas snu. Tym razem jego najnowszy film sprawia wrażenie bardziej ambitnego i oryginalnego, ale to tylko pozory. W "Interstellar", twórca "Memento" próbuje ładnie posklejać różne wcześniejsze pomysły jego kolegów po fachu i sprzedać je jako swoje własne. Ogrom efektów specjalnych oraz pełna impetu i wielkości historia rodem z filmówMichaela BayaiSpielbergacały czas przeplata się z cichą i spokojną narracją, znaną z filmówMalicka.Nolannie potrafi się zdecydować, czy chce stworzyć zwyczajną miałką wysokobudżetową produkcje, ambitny blockbuster czy też zostać mistykiem kina prawiącym o uczuciach w kosmosie. To wszystko sprawia, że "Interstellar" staje się wyłącznie kolejną superprodukcją, która próbuje wybić się poza swoje ramy gatunku, jednakże w zupełności jej to nie wychodzi.


Najnowszy wypustNolanato wysokobudżetowe science fiction, które próbuje dodatkowo być czymś więcej aniżeli głośną produkcją, pełną efektów specjalnych. NiestetyNolannie ma predyspozycji do intymnego kina i to widać w "Interstellar". Reżyser decyduje się szpikować widza przez cały czas trwania akcji filmu najprostszymi sentencjami o nadziei i kierowaniu się sercem, nie rozumem. Nie ma oczywiście w tym nic złego, jednakże u twórcy "Mrocznego Rycerza" te aforyzmy, te emocje są błahe, hollywoodzkie, pełne syntetyczności, podobnie jak w jego poprzednich wybrykach typu "Incepcja". Na domiar złego, olbrzymie dziury w scenariuszu, objawiające się daleko idącymi hipotezami kosmicznej rzeczywistości, są nie tyle co słabe, ale pozbawione sensu z fabularnego punktu widzenia. "Interstellar" więc jest kompatybilne z resztą twórczościNolana- jest przewidywalnie, głośno oraz rutynowo i tanio. Pomimo dosyć dużego budżetu reżyser nie zaskakuje zupełnie niczym. To wszystko już kiedyś było, to wszystko to tylko zlepek wcześniejszych pomysłów.

Porównywanie natomiast "Interstellar" do "Odysei kosmicznej" jest nie na miejscu. I to nie jest nawet kwestia wielkości dzieła, a innowacyjności. "Interstellar" nie jest w żadnej mierze odkrywczy, nie przeciera nowych ścieżek do lepszego jutra w filmowym świecie. To nic innego jak miałka bajeczka, pełna lekkostrawnej akcji, która ma za zadanie przyciągnąć masę widzów do kina i zarobić olbrzymie pieniądze. "Interstellar" nie porównałbym do znanego i cenionego dzieła autorstwaStanleya Kubricka, a raczej włożyłbym je między takie filmy jak "Armageddon", wspomnianego Michaela Baya, bowiem ten sam impet historii, popularni aktorzy oraz ogrom efektów specjalnych, a także akcji to cechy łączące oba tytuły. Jedyne, co różni "Armageddon" w tym przypadku od najnowszego filmuChristophera Nolana, to to, żeMichael Baynie próbuje być prorokiem kina, prawiącym banały, uchodzące w jego zamyśle za najdoskonalsze tezy wszech świata.Michael Bayjest świadomy tego, że robi tylko rozrywkę, która pozwala na dwie godziny lekko się wyłączyć i dobrze bawić, natomiastNolantego w zupełności nie rozumie. Pytanie tylko, czy to z ambicji, czy może ze zwykłej arogancji?
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Najnowszy film Christophera Nolana już od dawna rodzi niemałe zainteresowanie. Hołubiony przez widzów i... czytaj więcej
Gdy życie na Ziemi zaczyna stawać się coraz trudniejsze z powodu kurczących się z roku na rok zapasów... czytaj więcej
Podejrzewam, że większość współczesnych twórców chciałaby dzisiaj znaleźć się na miejscu Christophera... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones